sobota, 28 listopada 2015

Labirynt

.


Co tam u nas słychać? Wiele się dzieje samo tak jakoś z powietrzem idzie albo jak .Po prostu jednego dnia nie ma nic a kolejnego budujemy zdania .Ot tak .W ramach relaksu towarzyszyliśmy tacie w jego wycieczkach medycznych  .Najfajniej było w Legnicy na Iwaszkiewicza kiedy pojechaliśmy na badanie rezonansu . Jedyny plus krótki termin oczekiwania na badanie .Że tez mi się żadna lampka ostrzegawcza nie zaświeciła .zadowoleni ,że szybciutko z terminem jedziemy w dniu wyznaczonym na godzinę 19 .Ile może trwać RM szyi 10 minut?Więc myślę sobie zabierzemy Jaśka .No i pełni nadziei jedziemy , dojechaliśmy pod szpital sam prawie .Suniemy do głównego wejścia i pytamy w informacji o pracownie .miły pan mówi , wyjściem potem w lewo , w koło szpitala i będą takie dwa duże kontenery .Założyłam ,że kontenery to taki punkt charakterystyczny przy którym znajduje się wejście do pracowni .Założenie to okazało się absolutnie błędne gdyż po obejściu szpitala oczom naszym ukazały się dwa wielkie kontenery umiejscowione tuz pod budynkiem szpitala w miejscu parkingu otoczone wielkimi niebieskimi plandekami .Remont jakiś ? Nieeeeeeee .Naszym oczom ukazała się fruwająca kartka z napisem tomograf .Zaś po pokonaniu plandeki nr 1 kolejna rezonans i strzałka .Zimno , wieje , brak jakiejkolwiek ławki czy czegokolwiek do siedzenia .Po dłuższej chwili wynurza się biała dama i pyta o ankietę .Jaką ankietę u licha  .zniesmaczona naszym brakiem wiedzy odsyła nas do głównego budynku po ankietę.Cóż idziemy .Dłuższą chwilkę zajmuje nam odnalezienie właściwego korytarza , wypełnienie ankiety  i powrót .Do kontenera wracamy o godzinie 19,05 .Tam niemiłe babsko informuje nas ,że przed nami jest jeszcze jeden pacjent i zadzwoni .Po czym zamknęła drzwi i poszła a my zostaliśmy na tym pustym placu wśród niebieskich plandek .Pobiegaliśmy po schodach na SOR .zmaltretowawszy plandeki ,trochę pozwiedzaliśmy Legnicę ale ciemno było .Udaliśmy się po kolacje do pobliskiego super marketu spożywczego na K znów maltretowanie plandek .I tak czas leci , my coraz bardziej wkurzeni Jasiek zadowolony , bo spać nie musi , kąpiel go ominęła , na kolację mleczna kanapka i biegi przełajowe do woli .W końcu prawie po dwóch godzinach czekania nadeszła i nasza kolej .Mąż śmiało wkroczył na metalowe schodki sztuk 5 równie metalowe drzwi zatrzasnęły się za nim głucho , Zapanowała cisza........a potem kontener ożył .Wydając mnóstwo zgrzytów , skrzypów i stęknięć.Matko Boska , to badanie czy co? Po pół godzinie oczekiwania zniechęcona , zmarznięta i wściekła wpakowałam rozbrykanego Janka pod pachę i udałam się w stronę pojazdu .W połowie drogi zadzwonił telefon -mąż dzwonił ,że już po i idzie za nami .Minę miał nietęgą,ale okazało się ,że tylko chodziło o sprzęt , mała ciasna klaustrofobiczna machina , z ogromnym hukiem mimo zatyczek w uszach .Pierwsze wypusty .sprzęt historyczny ..Badanie za nami i tak nasza wycieczka zakończyła się o godzinie 21 z minutami Jasiek zasnął .I oczywiście jak tylko auto zatrzymało się przed domem ożył jakby calutka noc przespał ale dał się poskromić i padł .Fajnie było .
Byliśmy na kontrolnej wizycie u psychiatry .Pani nas pooglądała .Jasiek dostawszy do rąk kartki i długopis zawzięcie rysował zaznaczam rysował i mruczał pod nosem -zaraz skończymy .Znudził się naszą konwersacją i postanowił udać się na korytarz do starszej siostry .wobec czego starsza siostra została zaproszona do gabinetu .Oj mamusiu jak on ja wymaltretował .Pani dr znosiła ten harmider ze spokojem ducha , patrzyła i patrzyła w końcu powiedziała ,że jej to na autyzm nie wygląda Bo relacje międzyludzkie są w normie i że dzieci w tym wieku tak właśnie się bawią .Nie jestem przekonana do końca co do słuszności tych opinii ale w końcu kto tu jest lekarzem .No i w końcu padło słowo afazja .Wyraz ten już słyszałam na początku naszej drogi padł on z ust pani logopedki w ppp .Po trasie ewoluował na opóźnienie rozwoju , autyzm by znów wrócić .Czy to znak że wracamy do punktu wyjścia ? I jest szansa na bardziej spektakularne efekty ?Bo ostatnio to Janek błyszczy elokwencją .Przykładzik -w sobotę odwozimy ciocię Krysię po pracy , zatrzymujemy się koło sklepu i cioteczka mówi do szkodnika -Chodź ze mną pokażesz co ci kupić , oczekiwaliśmy ,że młody w biegu się będzie z pasów wypinał a ten rozsiadł się wygodnie , popatrzył na cioteczkę i rzekł nieco niewyraźnie ale zrozumiale -Poczekam w aucie .Szczęki na podłodze .Ale nic to. Kolejny dzień kolejne nowe słowne niespodzianki .Znów gdzieś jechaliśmy z ciotunią no i po trasie wpadłam do innej przychodni ,żeby szwagierki małżonkowi receptę odebrać .No i pech chciał stop wypadł wis a wis placu zabaw . Najpierw z tylnego siedzenia dobiegło nieśmiałe -plac zabaw , potem nieco głośniejsze i jeszcze głośniejsze .Wysiadam ignorując potrzeby syna i tuz przez zamknięciem drzwi słyszę .K....wa mać plac zabaw powiedziałem .No nie powiem wbiło mnie w chodnik , bo ja to raczej nie używam gwary chodnikowej a już nie w odniesieniu do pociech , raczej moim ulubionym powiedzonkiem jest cholera jasna końcówka powiedziałam zapożyczona ode mnie lubię jej używać .Tak więc Jan zdobył dwie kolejne umiejętności buduje zdania i jak zdrowy czterolatek poznaje brzydkie wyrazy i stosuje je w praktyce . Innym ulubionym powiedzonkiem syna jest -Choć tu dupku .No tu już mnie ciekawość ponosi gdzież on takowe wyrażenie mógł usłyszeć i czy jest to zwrot zasłyszany np po drodze w autobusie , czy tez może koło szkoły albo z tv  , czy też może cytuje kogoś kto tak się do niego zwraca (w domyśle starsza siostra) .Pożyjemy poczekamy na zdania się doczekałam to i na wyjaśnienia też poczekam .No i tak leci .Rytuałów mamy kilka .Jazda autobusem -czyli po przedszkolu kurs dworzec zakup w małym tesco mlecznej kanapki , lub bułki lub paluszków .Powrót linią 57 dookoła miasta aby jak najdłużej . Z przystanku pod pachę i do domu wśród protestów bo on to by tak mógł sobie do rana kursować .W domu jazda autobusem trwa nadal , przy pomocy drzwiczek od mebli oraz odgłosów z piekła rodem jeździ do wieczora .Na szczęście chadza spać tuż po 19 tej .I w zapadającej nagle ciszy słychać tylko nasze westchnienie ulgi .Pranie - lubi wkładać pranie włączać i wyłączać pranie i wkładać je do miski .Rozwieszanie jest nudne więc odpuszcza .Jak tylko usłyszy ,że idę do łazienki leci i- robimy pranie .Dzisiaj bardzo mnie zaskoczył wilczym apetytem .Nie pamiętam dnia ,żeby aż tyle zjadł i tak różnego jedzenia , mięso , banany , mandarynkę , chlebek , jogurt , kisiel , kakao .Zwykle ogranicza się do jednego rodzaju czyli chleba z ketchupem.Cóż może i tu coś w końcu ruszy do przodu  .Najważniejsze jest to ,że znów jestem nie wiadomo gdzie - gdyż zaburzenia autystyczne są -ale autyzmu jako takiego to pani psychiatra nie widzi , natomiast użyła terminu specyficzne zaburzenia rozwoju mowy i rozumienia mowy i zaleciła poobserwowanie Jaska przez panie logopedki pod tym właśnie kątem i do kontroli za rok z opinia od logopedy lub logopedów , Mus to mus .Po niedzieli dzwonię do Mikoszowa a nuż mają już umowę z nfz i  w końcu uda nam się zrobić profesjonalną diagnozę wykluczająca lub potwierdzająca autyzm .No i Złotoryja migdałki -na razie po odrobaczeniu młodego wszelkie kaszle , katary , stany zapalne w wynikach ustały .Taki mały owsik a takich szkód potrafi narobić .Nic to teraz zanim podam mu jakiekolwiek leki najpierw profilaktycznie odrobaczę .Widać taka uroda Jaśka że łapie co się koło niego zakręci .Uczulenie na myszkę miki trwa nadal .Ostatnio w przedszkolu była zabawa andrzejkowa , oczywiście mysza była większość dzieci ja bardzo lubi .I tym razem obyło się bez histerii .Mysza przyszła , Jaś wyszedł i już . W domu pomału się pozbywamy mysiej fobii .Po kawałeczku . Damy radę .Coś jeszcze miałam do napisania ale zupełnie wypadło mi z głowy .Nic to jak sobie przypomnę to napiszę .Ważne ,że idziemy do przodu oby tylko nic nas nie zawróciło .

Brak komentarzy: