czwartek, 5 listopada 2015

szaleństwa medyczne cd

W listopadzie zaczynamy kolejny maraton medyczny .Jako,że Białystok odpadł na półmetku wygryziony przez bakterie paciorkowca w gardle , zmuszona byłam poszperać , popytać, i po obdzwaniać pobliskie , mniej pobliskie i całkiem odlegle szpitale I dzięki podpowiedzi koleżanki Joanny wygrzebałam z odmętów google numer telefonu do Złotoryi i zadzwoniłam w październiku i pod koniec października i na początku listopada dwa razy   i kazano mi ponownie zadzwonić 1 grudnia o 8 rano coby sobie zaklepać termin zabiegu na styczeń .Więc czekam .W międzyczasie przyplątał się znów bliżej nie sprecyzowany kaszel , który po prostu jest i już .I nie ma na niego mocnych .Więc kolejne kilka wizyt u pediatry , do Brzegu nie jedziemy zawiodłam się -inaczej ni e można , kiedy człowiek idzie i jasno nakreśla swoje oczekiwania co do leczenia a ten sru antybiotyk .No to ja sru i chodu .Takiego speca od antybiotyków już mam .Co za dużo to nie zdrowo..Żadnych antybiotyków podawać więcej młodemu nie zamierzam ,chyba ,że złapie zapalenie płuc (odpukać w niemalowane )W między czasie potowarzyszymy tacie w jego maratonie przed komisją lekarską .więc zaliczymy Legnicę , Nowa Sól Zielona Górę -towarzysko a na deser Wrocław -kontrola u psychiatry .Ha może się okazać,że z tej wizyty wrócimy zdrowi . W międzyczasie , zebranie w  szkole brrrrrr po co to komu .Nastka nieco ochłonęła , do dentysty dała się zaciągnąć i chodzi .Tak wiem nic wielkiego .Dla większości nic a ja mam masakrycznego stracha przed dentysta i jak siedzę koło gabinetu to słychać stukot zębów i wyłamywanie kostek .I trochę innych codziennostek ale nie ma co zapeszać .Oby tak zostało .tuszę iż zmierzamy ku normalności .Roślinki legalnie odpracowane , posadzone i nie ma opcji muszą się przyjąć .Mąż mnie na zakupy zabrał, nie miał wyboru , gdyż ostatnia para butów straciła podeszwę no i mus było w tej chwili i na ten tych miast udać się do sklepu .No i zobaczymy , pojeżdzimy , poleczymy .
W przedszkolu hm -okres adaptacji trwa .Czyli rano nie idziesz do pszeszkola , nie lubisz -po czym leci zakładać buty i kurtkę i wrzeszczy mamaoooo bo ucieknie nam autobuś.W autobusie cisza i spokój , po opuszczeniu pojazdu zaczyna się litania -nie idziesz , nie lubisz, nie chcesz bawić , nie chcesz do dzieci , potem pojedziemy autobusiem .i tak do samej furtki w przedszkolu  .W szatni to samo -przy czym wyciąga nogi ,żeby mu kapcie założyć , ściąga kurtkę i strzela oczami czy nie nadciąga któraś z pań .Przez mikrofon zamiast Janek to -nie lubisz .Po czym wyciąga szyje i czeka na odbiór . Potem pani wciska maiczny guziczek w Janku i osobnik marudzący i jęczący zmienia sie nagle w grzecznego przedszkolaka .O żesz ty szubrawcu .Od września w nowej grupie więcej, pracy , więcej dyscypliny, więcej wymagań .Nic dziwnego ,że próbuje wszelkimi sposobami uniknąć zaszufladkowania w określone wzorce obowiązujące w grupie .Ale tak dobrze nie ma .To Jaś ma się dostosować do grupy a nie odwrotnie .Na fanaberie w stylu mam prawo być inny mamy za mało zer w wypłacie .Konkretnie jakieś 4 za mało .Przetrwamy i to podobnie jak wycie na konikach , czy terapii .Damy radę .Na razie wychodzi mu na zdrowie , bo kiedy się tak buntuje i kiedy chce mi wytłumaczyć o co mu chodzi , star się tak długo az mu się nie uda .Na razie jesteśmy na etapie dyktafonu .Nie muszę pytać co robił w przedszkolu  .Od rana nadaje jak katarynka -Czemu hałasujesz Janku , Czekamy na ciebie Janku , teraz pracujemy , proszę Pani  .Na co czekasz Janku .I mnóstwo innych .Czyli panie mówią  Jaś powtarza .Powtarza nie tylko słowa Pań , to samo robi w domu , na podwórku , na zajęciach .Czekam kiedy zamieni sie to w budowanie zdań .Zmykam bo cos małego woła mamo chodż śpi tu i wymownie klepie podusię

Brak komentarzy: