piątek, 5 lutego 2016

I się doczekałam

Zabieg wczoraj koło 12 i cisza , taka wkurzająca cisza , nie pozwalająca myśleć o niczym innym tylko o tym jak poszło i czy jak zadzwonię to nie usłyszę -A kto dzwoni .I dlaczego u licha ma wyłączony telefon , nie odpisuje na smsa i w ogóle co za karygodny brak informacji .Masakra .No ale w końcu się doczekałam .Po 5 godzinach spania na czuja , bo to i nerwy o stan małżonka prywatnego i Jasiek nieco rozgorączkowany .standard jak nie trzeba to pobudka 6 rano , oczy na zapałki i zaczynamy dzień .Jasiek nieco przygaszony i ospały , choróbsko go rozkłada .Pięknie zaraz pewnie L zadzwoni ,że trzeba przyjechać i odebrać a tu młody chory i co teraz ? A no nic ,za futrowałam młodego po uszy dostępnymi w domu medykamentami i obserwowałam mija czy się rozwija .Dzięki tym paramedycznym wyczynom oderwałam się nieco od myślenia o małżonku .Gdzieś w okolicach 10 rano na wyświetlaczu wiadomość ,że abonent o numerze 5........6 jest dostępny w sieci .No to dzwonię .Biedaczyna schrypnięty ,obolały ale cały a to najważniejsze .No i mówi ,że impreza się przeciągnie i do poniedziałku zostaje ,czeka jeszcze na tomograf .No i mać bardzo dobrze .Nie mam pojęcia co za geniusz wymyślił ,że po zabiegu wystarczy 24 godziny na dojście do siebie .Z ulgą odetchnęłam , z kilku powodów -
a)operacja się udała
b)nie muszę jechać z  chorym młodym 200 km ,a przez weekend się wyklaruje sytuacja z infekcją
c)trzy doby po zabiegu to odpowiednia liczba na odebranie delikwenta
d)uniknęłam jazdy w jednym pojeździe z chorym nieletnim i jego połatanym chirurgicznie tatką .Istotne gdyż rodzic ten powinien unikać stresu i gwałtownych ruchów .Czyli dwa czynniki które niewątpliwie miałyby miejsce podczas trasy .
Będę żyć .O jakości tego żywota wypowiadać się nie będę .
Jasiek od 11 do 15 zafundował sobie drzemkę .Nieco skoczyła mu temperatura ale wyspał się chłopina i nabrał werwy .Raczył nawet spożyć miskę zupy i odrobinę chleba , ku mojemu zdziwieniu pogardliwie potraktował ulubione kuleczki kukurydziane oraz galaretkę .a chleba z masłem czekoladowym nawet nie ruszył .Zgaduje ,że grzyby się znowu rozpanoszyły -jęzor biały ,zmiana zachowania , temperatura ,ciągoty do kwaśnego.Jutro wprowadzamy terapię cytrynowo, ogórkową .Jak się mylę i to nie grzyby to przynajmniej wit c uzupełnimy  .Z ciekawości wbiłam dziś na googla hasło gorączka kontra autyzm  , ku mojemu zdziwieniu znalazłam masę informacji i opinii tudzież domysłów innych posiadaczy tego cholerstwa .No i Wyczytałam o tym ,że paciorkowce wywołujące zapalenie gardła moga powodować iż organizm dziecka wywołuje przeciwciała , które uwaga mogą powodować objawy autyzmu , zespołu Toreuta i zaburzeń immunologicznych jak również padaczki .I o tym ,że po podaniu oksytocyny i kuracji Azytromycyną uzyskano ponad 80 % wyleczeń w grupie 100 osób .
Jestem więc na etapie zdobywania informacji na temat Pandas , Pitand , Paciorkowców , badań serologicznych , plazmosfery i kilku innych dziwacznie brzmiących pojęć .Do poszukiwań motywuje mnie fakt ,że po każdym wystąpieniu u młodego temperatury powyżej 39 stopni pojawiają się i utrwalają zachowania z grupy ,,normalnych " np wydłuża się czas kontaktu wzrokowego , poprawia rozumienie i komunikacja .Właśnie sobie uświadomiłam ,że jak faszerowałam młodego Cerebrum to po podaniu ampułki następował skok temperatury i jednocześnie rozwój ruszał praktycznie z dnia na dzień do przodu  .Może się okazać ,że jak zwykle rozwiązanie mam tuż pod nosem i jest ono banalnie proste i że droga do niego była nieco zawiła. W poniedziałek w końcu zarejestruje szkodnika do neurologa i załatwię sprawę rezonansu .Trzeba zobaczyć co tam w tej główce siedzi.  Jakoś tak z tyłu głowy mi brzęczy ,że to nie koniec rozbierania autyzmu na kawałeczki.Za każdym razem , kiedy zamierzam spocząć na laurach sądząc ,że wyczerpałam możliwości los podrzuca mi nowe wskazówki .Dobra pobawię się jeszcze raz w podchody z autyzmem .Póki co ma się  z czego cieszyć .Pacjent ma zapewniona opiekę , drugi mimo popołudniowej drzemki zasnął, osobnik trzeci nęka tv a ja odpoczywam i układam sobie w łepetynie ten cały dzień .

Brak komentarzy: