niedziela, 28 lutego 2016

No i wykrakałam czyli lekcja pokory

Wczoraj sobie pisałam ,jak mi fajnie spokojnie , nudno wręcz .No to mam za swoje .Nie kuś licha kiedy śpi.Korzystając z pięknej zimowo -wiosennej aury postanowiłam przegonić młodego szkodnika .Po drobnych utarczkach ubraniowych przywiązałam w końcu do rowerka zielony sznurek i ruszyliśmy w miasto.Bez ekscytacji ,spokojnie ,bez nerwów .Jan zapodawał kierunek marszo-jazdy , zielony sznurek temperował jego zapędy do szybkiej jazdy .Ludzie oczywiście gapili się jak szpaki w nie powiem co  , bo co to za matka dziecko na smyczy , no jak tak można .Że tez jeszcze nikt tego nie zgłosił odpowiednim służbom .Ignorując zdumione , oburzone tudzież roześmiane spojrzenia mkniemy sobie ścieżką -dla ludzi ,i -tam jedziemy, i -stoimy na światłach, i -na plac zabaw jedziemy .No to pojechaliśmy .całkiem znośnie było dopóki mój syneczek nie odkrył frajdy ze zjeżdżania po rurze w kształcie ślimaka .Wytrzymały jest co prawda fizycznie ten mój chłopaczyna ale za którymś razem z kolei spadło mu się na dupcię .Trzymając fason powędrował zjechać jeszcze raz ,po czym udał się na siłownie pokręcić kółkami , pobiegać i pokręcić dupcią .Powinnam brać przykład z syna ale jakoś nigdy nie czułam pociągu do wysiłku fizycznego bez szczególnego powodu , chociaż paradoksalnie właśnie fizyczna praca sprawia mi najwięcej satysfakcji .Z siłowni udaliśmy się na inny plac zabaw .Po opuszczeniu powyższego zakończyła się passa spokoju i równowagi a rozpoczął sezon na -ja chcę .Więc zakomunikował mi syneczek ,że on zostaje i będzie jeździł szybko .Zostaje tu i już .Po kilkunastu minutach spokojnego tłumaczenia nerwy zaczęły mi się napinać i zdrowy rozsadek zaczął się wycofywać .W końcu uniesiona gniewem zdjęłam osobnika z rowerka postawiłam na chodniku i  sobie poszłam , ukrywając się wraz z pojazdem dwukołowym za pierwszym autem na parkingu , które mnie zasłaniało .Stanęłam i stoję i czekam , coraz bardziej zła oczywiście , bo synuś ani myślał zachowywać się zgodnie z moimi oczekiwaniami ,ancymon zamiast polecieć za matką , postał chwilkę .Upewnił się ,że na pewno sobie poszłam i chodu w przeciwnym kierunku do tego w którym ja się udałam .No rzesz ty .Zawołany przyleciał , jednak bunt zabrał ze sobą , nie będzie jechał , nie będzie szedł , on tu zostanie i już .Do szewskiej pasji doprowadził moje nerwy kiedy na środków pasów zlazł z rowerka i zamierzał sobie usiąść .Pod jedną pachę dziecko pod drugą rower i na chodnik .Resztki zdrowego rozsądku podpowiadały mi zachowanie spokoju a instynkt ,że mam mu ściągnąć portki i ręcznie wytłumaczyć ,że na ulicy się nie siada .Wygrał zdrowy rozsądek ale niewiele brakowało .Jakimś cudem dotarliśmy w okolice Biedronki .Na co oczywiście szkodnik zareagował żałosnym -głodny jesteś,babeczkę byś zjadł.Pech polegał na tym ,że nie miałam dziś ani złotówki .Po za tym zamierzam nauczyć potomka ,że sobota i niedziela są dniami  bez robienia zakupów .I nie dałam się wmanipulować .Dotarliśmy do posesji .Z ulga pozamykałam wszelkie możliwe furtki ,zamki i zatrzaski .Po tak drastycznym ograniczeniu swobody szkodnik postanowił pokazać kto w tym domu rządzi .Trzaskanie drzwiami , na dwór nie i do domu nie .On pójdzie sam na autobus , sam po babeczkę , sam pójdzie na nogach po babeczkę , głodny jest  galaretki.W końcu wkurzona do granic możliwości zamknęłam ja wyrodna matka drzwi na zamek , wyrodna bo młody został po tamtej stronie , postukał popukał , pokrzyczał .Bez skutku , Uspokoił się ,więc został wpuszczony do domu , poleciał poskarżyć się tacie , na niesprawiedliwość jaka go z mojej strony dotknęła .Po marudził , pochlipał , pogadał po swojemu i dał się ułaskawić frytkami z ketchupem , porcja kiślu i odsmażonymi kartoflami  oraz teletubisiami .Pogodzony z losem i światem .Rozsiadł się na swoim czerwonym fotelu i jakby nic z tego co się dziś wydarzyło nie miało miejsca z rozbrajającym uśmiechem ogłosił -kocham mamę .Gniew rodzi gniew , bunt i ośli upór .Stanowczo za rzadko Jasiek jest aż tak zbuntowany ,za rzadko bo nie mam wyrobionych żadnych skutecznych metod aby temu zaradzić .Ale nauczę się i tego zanim ostatni włos mi osiwieje .Czyli mogę ze spokojem oczekiwać kolejnej porcji samych pogodnych dni, przynajmniej taka mam nadzieje .Ostatnio nasiliło się u Janka machanie rączkami , chaotyczna niewyraźna mowa , podskakiwanie .Przynosi tez do domu powielone zachowania np krzyczy kiedy coś mu się nie podoba .Hm czyżby wkraczał w etap naśladowania grupy rówieśniczej ?Oby pozytywnie , bo zdrowy rozsądek może siew końcu okazać słabszy od instynktu i całkiem niepotrzebnie ucierpi siedzenie szkodnika i moje skołatane ,sumienie .Gdyż efekt wychowawczy żaden , nerwy podwójne i wyrzuty sumienia .Eh na co mi to matkowanie było .Na co ja się pytam .

Brak komentarzy: