załapał również kilka rzeczy wymagających poczucia humoru , np powrót do wcześniej wykonywanych czynności , żeby mama mogła je uwiecznić niezawodnym telefonem komórkowym
nauczył się również współpracy z rodzeństwem co zaowocowało no
wa sprawnością fizyczną -wdrapywaniem się przy pomocy liny .Eh szkoda ,że nie ma tak na co dzień ale nie maco wybrzydzać .Ja próbowałam młodego nauczyć tej sztuczki wielokrotnie i nic a tu proszę raz z dzieckiem wyszła i ta dam umie małpiszonek .O żesz ale te filmiki długo się ładują .Mam nadzieję ,że będą możliwe do obejrzenia .Bo jak nie .... to i tak je będę robiłaWczoraj wybraliśmy się na spacerek do cioci Wiesi i Lusi .Nieważne ,że zawędrowaliśmy na skróty przez cudze pole po kostki w błocie ,że zmarzłam jak nieboskie stworzenie ,że daleko ,Ważne ,że Ewka nóg nie połamała naprawdę spacer w rolkach po grząskiej ziemi to nie lada wyczyn .Cwaniara miała zapasowe trampki .Jasiek umazał się jak nieboskie stworzenie ,ale radość przy każdej próbie zrzucenia błota z butów bezcenna , kurtce tez się oberwało na szczęście założyłam mu dwustronną Tak na oko 12 km nam wyszło przez te skróty i co zamiast paść na pyszczek Jaś zarządził -plac zabaw u Martynki .Ewka się poddała i popędziła do ciotuni nabrać oddechu .I rozgrzać się nieco a my jeszcze na dobrą godzinę udaliśmy się do parku linowego .Pracowicie minęła mi ta moja 40 rocznica urodzin .Aktywna forma wypoczynku .Ha ha i Jasiek zjadł po powrocie do domu w/w kartofelki . Więc czego jeszcze można chcieć .?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz