wtorek, 9 lutego 2016

Więc tak

Mąż wrócił na łono rodziny , nieco pokiereszowany , nieco zachrypnięty z litrem obcej krwi w organizmie i częścią zamienną w kręgosłupie .ale jest i dochodzi do siebie .Stary a jakby nowy .Wrócił .
Jasiek podszedł z dystansem jakby był obrażony ,że ta nocka taty tak długo trwała , i za to ,że zasypiał tylko z mamą , Kurcze trochę tak po macoszemu tego swojego rodzica potraktował  Obrażony jest jeszcze o to ,że jak już tato w domu jest to bawić się nie chce bo ma ała i co tu z takim zrobić .A że sam aktualnie nie jest w najlepszej kondycji fizycznej to jakoś tak woli spędzać czas przyczepiony jak rzep do matki . Temperatura po trzech dniach minęła aby po jednodniowym przyczajeniu zacząć się od nowa , boli głowa , boli brzuszek i nawet nóżki bolą .Doktor cudotwórca tym razem przypisał syntetyczny antybiotyk .No i tym razem podaje młodemu .Poprawa praktycznie od ręki .Plus chorowania śpi długo i spokojnie o dziwo tfu w niemalowane trzeba odpukać .Ostatnio przespał od 17 do 10 rano wczoraj bite 12 godzin , dziś padł o 19 do której to się okaże w praniu .Z zalet gorączkowania
-skupia się dłużej na czynności którą akurat wykonuje
-reaguje na zaczepki obcych ludzi czyli zauważa ,że są a nie jak do tej pory jakby byli przezroczyści
-boi się ciemności
-stara się budować zdania
-raz na jakiś czas wyraża chęć uczestniczenia w zabawie
-częściej próbuje nowych smaków i potraw
-więcej rozumie
-chętniej powtarza nowe słowa
Jeszcze parę takich gorączkowych sesji i nie będzie z czym stawać na komisję
Dziś bawiliśmy się nową zabawką planszami z gadającym długopisem .Gra polega na tym ,że każda plansza zawiera inne zadanie , prawidłowa odpowiedź należy potwierdzić za pomocą długopisu , który przyłożony do kropki gada .Zaskoczona byłam poziomem wiedzy i zasobem słów Jaska .Nieśmiało nieco ipod nosem ale   poprawnie poradził sobie z liczeniem , kolorami , kształtami ,nazywaniem czynności określaniem nad pod i łączeniem w pary .Za to jak już się znudził nie było mocnych ,żeby coś jeszcze z niego wydusić.Ale i tak odnieśliśmy sukces 15 minut pracy przy stole  dotychczasowy wynik miliard trylionów nie na jakakolwiek próbę inicjacji pracy z mamą i na dodatek przy stole .Mam nadzieje ,że tak już zostanie .W nagrodę zrobiliśmy ciasto .Mój mały kuchcik dzielnie mi pomagał , wsypywał i liczył łyżeczki z kakao ,potem szklanki z mąką i jajka .Z jajkami było najwięcej zabawy każde trzeba było wziąć do ręki , rozbić nożem skorupkę z okrzykiem -skorupka , nie do wiary (cytat z pszczółki Mai)Potem z dzikim okrzykiem, bleee plum i salwą śmiechu , jajko lądowało w misce z mąką .Niezwykle pasjonujące okazało się również wyławianie żółtek widelcem z mąki .Kiedy jednak przyszło do użycia miksera Jasiek zniknął jak kamfora .Puff i już go nie było .Boi się wiertarek , mikserów , młynków , pił i wszelkich rzeczy wydających głośne dźwięki .Więc słusznie uczynił , bo moje matczyne poświęcenie nie dojrzało jeszcze do ręcznego ucierania ciasta.
Zajawka autobuso- manii trwa  nadal ,Codziennie niezależnie od pogody spędzamy w trasie 2 godziny .Lepsze to niż np dwu godzinne napady złości , albo atak padaczki albo wycia bez przyczyny albo innych rzeczy , które mogły nam się przytrafić ..Po tygodniu nieobecności w przedszkolu młody nie przejawia ochoty na udanie się , w domu jest mniej roboty , jednak na widok dzieci na placu zabaw oczy mu się śmieją , buzia też i już by leciał do dzieci .A więc nietrudno się domyśleć skąd bunt przed pracą - zabawa tak obowiązki nie .Przedszkole -dużo obowiązków , mało zabawy i nie wtedy kiedy by pan hrabia chciał
Dom -minimalna ilość obowiązków ,zabawa kiedy chce i ile chce .No i trudno musi się jakoś w tym wszystkim ogarnąć,ponieważ ja nie zamierzam zmieniać swoich domowych przyzwyczajeń a taryfy ulgowej brak .Bo jak by jeszcze w przedszkolu a potem w szkole robił tak jak w domu to nie ma zmiłuj ananas jak malowanie , gałgan hultaj i dziecior rozpuszczony do potęgi wróć wychowany bezstresowo .Na głowę by mi wlazł zupełnie  , póki co siedzi na ramionach i niech siedzi .Jak mi dokuczy do cna to go w końcu na nogi postawię a póki co tłumaczę sobie ,że jeszcze jest malutki

Brak komentarzy: