czwartek, 17 listopada 2016

Pomoc nie zawsze bywa pomocna

Niewdzięczna jestem , mało mam w sobie pokory ,nie doceniam starań , egoistycznie podchodzę do życia .Pomoc mi zaproponowano -no to myślę sobie  przyda się , bo jesień ,bo sezon na latanie dziur budżetowych martwy .a co mi tam .Tym bardziej ,że miały być płatki kukurydziane, olej ,przecier pomidorowy , konserwy , margaryna do smarowania , klopskiki , kostki rosołowe , jogurty .no i oczywiście jabłka bez jabłek ani rusz .Pierwszy miesiąc .faktycznie większość rzeczy z listy była , co prawda nie na osobę w rodzinie ale na rodzinę ale było i 160 kg jabłek też(na nas tyle wypada ) i trzy godziny stania na zimnie , bez toalety a co tam w końcu raz na miesiąc mogę sobie pomarznąć .Kolejka masakryczna ludzi mrowie .Mamusie z dziećmi przodem ok rozumiem ale jak lalunia wysyła faceta do domu i ten przywozi dziecko , -którego ponoć nie mieli z kim zostawić i wręcza mamci ,żeby mogła ominąć kolejkę no to wyrozumiałość mi się nadszarpnęła .Niepełnosprawni przodem ok rozumiem ale jak za wózkiem ustawia się ogonek bliskich , znajomych i romów bo oni razem , no to mną już potężny wykrusz cierpliwości .Bo mijają kolejne dwie godziny a ja gdzie stanęłam po przyjściu do kolejki tak nawet nie drgnęłam .Kolejni ludzie wchodzą , i do przodu ,do przodu , bo kolejka zajęta , bo znajomy , bo choć zygmunt a ty stój durna babo bo ty nie masz dzieci , nie masz co robić , tylko stać i czekać aż kumoterstwo się wyczerpie .Stoi przedemną kobietka , cierpliwie stoi , jak większość .Ni z  tego ni z owego pani wolontariuszka bez słowa wyłuskuje ją z kolejki i prowadzi na przód kolejki .Noszzzzz .Dopiero jak się rozpętała awantura pani oznajmiła ,iz ta pani jest w ciąży .No bo przecież nie można było po ludzku powiedzieć tylko trzeba było zasiać. zamęt .Dobra stoimy sobie dalej .Przyjechała kobieta z gops oczywiście bez kolejki bo ona z urzędu czasu nie ma .Ja mam za dużo nawet .Po kolejnej zadymie z udziałem pani wolontariuszki opowiadającej nam dzieje swojej rodziny nastąpiło poruszenie , Zostaliśmy tłumnie wyproszenie z hali i wystawieni za drzwi na zewnątrz , nie ważne że mamy listopad , że pada jak się komu nie podoba to może iść do domu bo tu się przecież pomaga .Szefostwo kazało obiekt opuścić bo coś będą przeładowywać .Nooo ryż w torebkach na miejsce przecieru .Bo na hali pustkami zaczyna świecić .Za głośno , za mało pokornie i kurcze nie na kolanach .Po co ja poszłam po pomoc jak jej nie doceniam a dzis przecież nawet 4 worki marchewki się należało .No to sie wkurzyłam mało powiedziawszy  i sobie poszłam .Powróciłam za godzin 4,5 cztery i pół godziny później właśnie wychodziła kobietka która wcześniej stała za mną .Przed drzwiami kolejka wcale nie mniejsza , makaronu już nie ma w i tak skromniutkich racjach ale marchewka , rozumiecie to marchewka jeszcze jest i jabłek dowieźli i w kartonach , nie trzeba luzem po torbach wysypywać , kombinować .No ale trzeba jeszcze młodego z przedszkola odebrać i po blaszki pojechać i oddać je dalej , obiad z gazu zdjąć .Więc kolejny raz nazad do domu .Próba trzecia i ostatnia trzy godziny później , ludzi nie ubyło wręcz przeciwnie , Ktoś za kim stałam juz sobie poszedł bo znajomy się znalazł z przodu kolejki a od nowa nie zamierzałam stawać .Napewno nie z Jaśkiem w tle  .Warto nadmienić ,że wszędzie wokół wisi telefon do fundacji , oczywiście nikt nie odebrał , bo zamierzałam na gorąco sytuacje naświetlić .Rozumiem pomagaja , staraja się a ja mam w końcu tylko odstać swoje po słoik przecieru kg mąki , paczkę ryżu i makaron .Jednak nie rozumiem tego braku organizacji , głupawych i głupszych zasad naginanych w zależności od widzimisia pani wolontariuszki .Geniusz ze mnie żaden ale skoro prowadzę coś takiego to nie po to aby upokorzyć i upodlić tego człowieka który do mnie przyjdzie .Mopsy kierują , fundacja sporządza listy i wydają .Naprawdę tak cięzko popakować przydział żywności w karton nakleić numer z listy i wydawać po okazaniu dowodu ? Ciężko posadzić jedną czy dwie osoby z 8 wydających do obsługi matek z małymi dziećmi . ciężko założyć drugi segregator i wydawać jabłka i marchew dwóm innym osobom.Oj ciężko bo wydaliby w ciagu dwóch góra trzech godzin i co dalej co to za pomoc jak sprawnie i szybko z godnością przede wszystkim .Oczywiście nie wybieram się po kolejne partie idę jutro do naszej babki z mops złożyć oficjalne pisemne zażalenie i złożyć rezygnację z tej formy pomocy .Nie jest aż tak źle ,żebym za paczkę ryżu dawała się  z uśmiechem wdeptywać w błoto .Nie nadaje się do tego ,żeby mi pomagać , oj nie nadaję się za dużo wymagam , za dużo chcę .Szacunku chcę , poszanowania mnie jako człowieka .Niewiele a jednak właśnie tego zabrakło w tym całym pomaganiu.Nie polecam chyba ,że ktoś bardzo lubi marchewkę na bardzo długim kiju .Osłoda na dziś Jasiek od pon zbiera same zielone kropki , współpracuje z paniami , wykonuje polecenia , i nie szaleje ,Wie ile ma kropek i ile jeszcze potrzebuje do auta z przyczepką .Można, można trzeba tylko chcieć .Dość na dziś, po prostu dość .Kasa na wyjazd ląduje na kupeczce i czeka jutro kolejne źródło finansowania czas odwiedzić .Tak czy siak starczyło , nazbierałam .I już niedługo nie ma nas .Czajnik elektryczny malutki muszę kupić  i kilka rzeczy osobistych i mniej osobistych i za parę dni za dni parę biorę Jaska swego i w drogęęęęęęęęęę. ku przygodzie .

Brak komentarzy: