niedziela, 10 września 2017

Chyba polubię gorączkę😀

W piątkowy poranek nic nie wskazywało na akcję typu -ratuj mamo . Poranek jak zwykle
-Nie idziesz, nie chcesz , odpoczywam , jeszcze sobie pośpię, nie budź mnie , jestem zmęczona (ciągle pracujemy nad wytłumaczeniem podziału na płeć ) .
Uradowana po same koniuszki uszy bo w domu cisza , nikogo nie ma , tylko ja , ja i ja . Zanim jednak zdążyłam zachłysnąć się wolnością , zadzwoniła pani Kasia z info ,że Jan nieswój , pokłada się, nie chce pracować , jak nie on ,no i 38 stopni . W te pędy rzuciłam się więc nazad . No i masz babo dawnośmy nie leżeli. Po dotarciu na miejsce młody chłodniutki ale tak go telepawka brała, jakby z lodówki wyszedł , oczywiście do autobusu został zaniesiony . Tata na pierwszej zmianie więc auta brak i trzeba było sobie poradzić .Tak się wleczemy ja i przyklejone do mnie 23 kg .Dotarliśmy do domu i zamiast słodkiego leniuchowania -akcja tulenie, głaskanie ,herbatki, czopki, mikstury .Skondensowana dawka soku z cytryny i czarnego bzu . Dzień pierwszy zakończony dwoma trzygodzinnymi drzemkami noc z trzema pobudkami na podanie czopków , apetyt poziom zero .Nie nalegałam ale za to duuuuużo picia .Dzień drugi nie co bardziej nerwowy bo rodzic 1a w domu . Masakra ,ciężko utrzymać było nerwy w ryzach -
-jadł, a może jest głodny , zawsze tak marudzi jak chce jeść , zrób mu coś to jedzenia.
Pomogło  jedno pytanie
-Wychodzisz czy ja mam wyjść? I poszedł .Co za egzemplarz żarcie to nie lek na wszystko .
Jan sobotę spędził jeszcze na czopkach , wybrał się poskakać na trampolinie ale zaraz wrócił organizm sam mu zakomunikował , że to niedobry pomysł , tak więc resztę soboty spędziliśmy przed tv z tubisiami w tle .Leżał tak obstawiony , talerzykami z owocami, przekąskami , kanapeczkami , jogurcikami i dzbankiem herbaty . Aż dziwacznie , jest w domu a cisza aż dzwoni w uszach .Leży sobie , niewiele wydaje z siebie dźwięków , odnoszę wrażenie ,że zaraz utnie sobie drzemkę .Nagle zerwał się , podleciał i zaczyna kłapać dziobem
-Biegałem , się spociłem i po mnie przyszłaś i miałem gorączkę i jechałem autobusem nie do galerii , i zaniosłaś mnie do spania , do mojego domu .-wszystko na jednym wdechu .Potem usiadł i gapił się dalej .Nocka bez czopka , przespana cała . Dziś nowo narodzony . Apetytu brak nadal ,ale po trochę skubie .Poczuł dziś nieodpartą chęć rysowania i wyszło nam takie dzieło
Pociąg , wagony i cyferki . Jeden z fisiów młodego .Wykropkowałam mu zarys wagonów , cyferek i podpisu .Tak mu przemycam pisanie liter .Stara się , bardzo .Nie ma mocnych na zastosowanie różnorodności kolorystycznej , zielona kredka, mazak, długopis i nie ma zmiłuj .Nie zmuszam go do używania innych kolorów , wyszłam z założenia , że nie ważne na jaki kolor ważne żeby umiał.Po za tym przyjdzie pewnie czas na zmiany w odpowiednim momencie.Zażyczył sobie płatki z mlekiem .Lecę uradowana przygotować , zrobiłam postawiłam pod nos . Wstał , obejrzał miskę i rzekł -mamo to jest takie piękne 😁 zamontuje kamery , słowo .Jako ,że nad morze po jod za drogo i za daleko pojechaliśmy sobie do lasu , połazić , odstresować się , przewietrzyć , grzybków na sos przywlec .Jedziemy mijamy wioskę a Jaś -o stodoła , dla zwierząt nie dla ludzi, ludzie nie mieszkają tam tylko w swoich domach .  Ja też mieszkam w swoim domu .To było pierwsze zdanie złożone wielokrotnie , które padło z ust mego syna . Zapomniałam dodać najistotniejszą część dnia . Rysowanie pociągu wprawiło młodego w nieustającą potrzebę poruszania się . Skończył tylko dla tego , że reagowałam śmiechem na te jego dzikie tańce. Napisał jedną część , poskakał, pobiegał, przysiadł zrobił drugą i kolejne aż skończył , Dotychczas starałam się utrzymać go w pozycji przy stole ale z marnym efektem. Dziś jednak wpadł mi w oczy fajny filmik i postanowiłam spróbować dostosować się do młodego .W całym tym skaczącym podekscytowaniu , za każdym razem zaczynał w miejscu gdzie przerwał pracę. A ja nie wyszłam z tej nauki upocona jak mysz i znerwicowana po kres neuronów. Ogólnie dziś zachowywał się, jakby chciał nadrobić poprzednie dni .To dobrze znaczy się zdrowieje .Zabrałam , mu tablet , nie ma dużych obrazków nie ma oglądania .Idę a ten drze się za mną - Ej ty , oddawaj to człowieku .😁Wieczorem kiedy nagromadzona energii nie miała dokąd ujść . Łaskawie zajął się zabawkami , co czyni baaaaardzo rzadko .Bawi się i w pewnym momencie coś zrobił i na niego krzyknęłam .Zatrzymał się podparł pod boki i dawaj lecimy na huki 😁- bla ble blu mam do powiedzenia , się uspokój .No i jak ja mam się na niego wkurzać kiedy jednym zdankiem zwala mnie z nóg Na dobranoc oznajmił -Jestem chory i śpię u ciebie  i co zrobić .Uwalił się więc tym razem nie sam
 I oczywiście na środku wyra , bo jakże to tak .

Brak komentarzy: