czwartek, 8 lutego 2018

8-16.02 czyli opieka

Więc leżymy plackiem .Pierwszy raz zdażyło się , że młody zachorował w tak krótkim odstępie czasu . Dziś widać po nim , że kiepsko mu z tym chorowaniem .Z nosa cieknie ciurkiem , gardło zawalone, gorączki nie ma , przynajmniej zewnętrznie , bo zachowanie typowe jak przy temperaturze . W poczekali oczywiście roznosiła go energia , Zrobił więc 18 zwycięskich kółek , okrążając poczekalnie .Zauważalny jest spadek formy , normalnie zrobiłby takich kółek trylion .Co nowego , lub innego ?Usiadł chłopina wieczorem wtulił się w ojca swojego i ogłosił -boli mnie głowa , co się dzieje z tą moją głową , tu mnie boli (czoło) i tu (nos) i noga mi boli .Tak też wnioskuję po objawach , że pierwsza grypopodobna infekcja nas dopadła . Fajnie dziś wykorzystał chwilę ze starszą siostrą , pokazała mu nową grę .Polega ona na opiekowaniu siè kotem .Od dziś wprowadzam lub też staram się wprowadzić edukację w terenie .Janek ma problem z nazywaniem różnych przedmiotów i określeniem ich przydatnosci .Więc czekajac na kolejkę przyszło mi do głowy ,żeby pokusić sie o nazwanie rzeczy w pobliżu .Wyszło mniej wiecej tak
-Jasiu wiesz co to jest ? -pytam pokazując balustradę .
-Nie , to jest brązowe
-Tak ma kolor brazowy .To jest balustrada.
-Balustrada - żuł , nowe słowojak kròwkę ciągutkę 😁
-Jest zrobiona z metalu i pomalowana na kolor brązowy .Służy do tego ,żeby ludzie nie spadli z górki .
I tak kolejno latarnia , płytka  chodnikowa , kostka brukowa .Uczymy się otaczającego świata . Chorubsko mlodego męczy , widać po nim , jak bardzo jest to stan dla niego mało komfortowy .W domu panuje cisza, cisza , cichosza .Wstał dzis tuz po 6 rano toi padł o 21. Nawet nie zdążył bajki zasypianki do końca wysłuchać .W tej kwestii ,też mamy nowinkę. Do dotychczas słuchanej bajki dołożyliśmy .,,Powitanie Kotka Szarusia ,, i młody tak się zafascynował , że powtarza za lektorem , lata po domu i rzuca fragmentami z bajki . Wychodzi na to , że ma świetną pamięć , do tego co mu przypadnie do gustu .Wyłażą też spontanicznie inne perełki .Siedzimy sobie w ulubionej kuchni i myślę głośno 2+2 .Z trampoliny rozlega się gromkie 4 .I szczęka na podłodze , no przecież w końcu jest w sześciolatkach .Po prostu jakoś tak nie oczekiwałam odpowiedzi .Po prostu czasem dostaję takiego gratisa . Tak sobie wracam do wspomnień , kiedy moim zmartwieniem było czy usłyszę kiedyś głos swojego syna , czy powie mamo i uśmiecham się szeroko , udało się .Po prostu nadszedł moment na gadanie , jest i ewoluuje . Nabiera rozmachu . Na wszystko inne tez przyjdzie pora .Najistotniejsze w tym naszym autystycznym zawirowaniu jest to ,że zmiany przychodzą , kiedy ja się poddaje , kiedy odpuszczam i przyznaję - Nie dam rady , trzeba znaleźć inny sposób .Nie mówi no to nauczę się migowego .Nie patrzy w oczy , i co z tego , skoro mówi znaczy nie jest to konieczne do rozmowy.I okazuje się ,że wtedy gdy czegoś bardzo chce podchodzi i zagląda w oczy nachalnie wręcz.Potrafi chwycić mnie za policzki i oznajmić -mówię do ciebie .Popatrz na mnie .I jakiś konował na pięciominutowej komisji podejmuje decyzję ,że nie ma potrzeby stałej obecności przy dziecku .Myli się , właśnie dzięki tej pasożytniczej  niejako symbiozie .Mogę wyłapać wszystko co umyka mi na co dzień i jeszcze mam czas ,żeby to przeanalizować i udoskonalić .Mamy ten cholerny autyzm , mamy wszyscy .I nie pozbędziemy się go na dobre .Zawsze gdzieś o sobie przypomni . Czasem bywa zwodniczo ,, neurotypowo,, a potem następuje fala stereotypii a ja oddycham z ulgą .Bo są chwile zwątpienia w diagnozę, jest moment zawieszenia w czasie i zastanawiania się , czy te ostatnich kilka lat po prostu mi się nie przyśniło .A potem jest kubeł pomyj .I znów pozory normalności i w kółko  Macieju.Czasem nie mam już siły i brakuje mi motywacji, nie ma mnie kto popchnąć w przód i nic nie widzę , tak jestem skoncentrowana na negatywach , że tracę zdrowy rozsadek i zdolność logicznego rozumowania.Kiedyś limit fuksa mi Sice wyczerpie .Tym czasem idę spedzic kolejną , koszmarnie długą noc na wsłuchiwaniu się w kaszel i kichanie młodego .Przeprosił kołderkę obciążeniową i niczym kot dopomina się o głaskanie i masowanie, mocne przytulanie . Kilka dni bez si i ujawniają się deficyty .Wiec z oczami na zapałki , ugniatam ,turlam , masuje i myślę przebłyskami .

Brak komentarzy: