poniedziałek, 25 lutego 2019

Zapalenie krtani i pozytywne zaskoczenie

Od kilku dni choróbsko nie mogło się zdecydować być czy nie być .W piątkowe popołudnie podjeło decyzje ,że zostaje . Oj znajome cherlanie , kilka nieprzespanych nocek i wsłuchiwanie się w nierówny rytm oddechów, sprawdzanie czy nie pojawi się nagle gorączka . Niepokój ,ze znów będzie problem z oddychaniem .
 Sobota rano przed pracą , marsz do apteki . Pierwsza dawka leków zaaplikowana , wytyczne pozostawione i niech się dzieje matka jedzie do pracy .Ojciec powrócił wczesnym rankiem z pracy więc chłopina został automatycznie wyłączony  .Na placu boju pozostał chorutki pulpecik i ona starsza siostra  I się działo pozytywnie się działo . Starsze moje dziecko kisielek do picia bratu naszykowało , dzbanek herbatki , nawet tv pozwoliła mu w swoim królestwie pooglądać , leki pamiętała żeby  podać . Opieka na najwyższym poziomie . Brawo ona .
 Po południu pałeczkę przejął ojciec , wyspawszy się po nocce .Sobotę przeżyliśmy . Niedziela upłynęła w podobnym stylu . Pech chciał my obydwoje do pracy na rano .I znów cały kram na barkach juniorki . Do kompletu doszło jej pilnowanie żeby w piecu nie zgasło , bo nadworny palacz trafił na Sor z kolką nerkową .Powracam z pracy a pociecha opowiada ,ze młody się rozpłakał i szukał u niej pomocy .
-Ewo mleko mi nie smakuje, jest niedobre . Coś się tutaj zepsuło . Ewo zrobisz mi dobre mleko -
Zamiast mleka , chłopina maślanki sobie wlał .
Po za tym przeżyli , nie zamarzli i sie nie uszkodzili . Strach chwalić ale w sytuacji podbramkowej starszy szkodnik ogarnia . Jutro test dla taty .Zostają we dwóch na placu boju . Kilka dni młody do pracy nie pójdzie.Posiadanie rodziny wiąże się z niezłą logistyką .Zaprawdę powiadam Wam to nie jest zajęcie dla słabeuszy 

Brak komentarzy: