niedziela, 2 lutego 2020

Zaskakiwanie matki

Posiadając osobnika z deficytem rozwojowym codziennie uczę się czegoś nowego.Lub też raczej  jestem uczona .Okazuje się ,że mój zaburzony społecznie i rozwojowo potomek ma w głowie więcej niż mi się wydaje i niż potrafię dostrzec w szarej codzienności.Pozbycie się odbiornika tv z lokalu mieszkalnego wyzwoliło w młodym chęć na pogawędki.Naturalnie u nas nie brzmi to jak typowy dialog ale posiada odpowiednie cechy.Kontakt słowny nawiązywany jest mimowolnie i jakby od niechcenia.Pada zdanie rzucone w przestrzeń , wiruje sobie , zawisa w próżni i   czeka na odzew.Dziś dowiedziałam się np jak mój potomek odnosi się do posiadanego deficytu i jak sobie z tym radzi.
-Mamo ja nie jestem głupi?-Ten moment kiedy zapala ci się pytanie gdzie to usłyszał .Chwila na złapanie oddechu i uspokojenie nerwa -Oczywiście ,że nie jesteś .Skąd takie pytanie?
-On mi mówi .
Kto ci mówi?
-No on mi powiedział a kolega mu powiedział ,że ja jestem jakiś chory? A ja nie jestem chory mam autyzm .
-Nie jesteś ani głupi ,ani chory, jesteś oryginalny i masz autyzm.Po prostu jesteś wyjątkowy.
-No wiem.

No wie .Tak po prostu.Cieszę się ,że nie zapytał dlaczego koledzy tak o nim i o innych dzieciach mówią.W sumie ciężko byłoby to wyjaśnić. Chociaż wychodzi na to ,że najlepiej wprost.Wybrałam klasę integracyjną ponieważ jak to ja , naiwnie sadziłam ,że rodzic decydujący się na umieszczenie zdrowego dziecka z dziećmi niepełnosprawnymi potrafi mu wytłumaczyć różnice  i sposoby zachowania.Błędne założenie. Nie można nauczyć dziecka tego czego się nie wie.Daleko jeszcze od teorii do praktyki wielkich pojęć.Empatia, zrozumienie, poznanie. Może kiedyś .
Kolejny problem ze zdrowymi dziećmi polega na agresji . Młody to pacyfista . Nie umie się bronić, a co dopiero zainicjować jakieś formy przemocy. Tym czasem co chwilkę słyszę ,że ten popchnął, ten uderzył , ten uszczypnął , albo mówi niemiłe słowa. Ma też koleżankę w klasie która z zazdrości o to ,że dobrze się uczy jest dla niego po prostu wredna .Mówimy o pierwszej klasie podstawówki.Te dzieci od kogoś się uczą.Na kłopot z panną pomogła rozmowa w cztery oczy z matką.Naprawdę czasem mnie to wszystko przerasta.Oczywiście moja perspektywa jest inna i to oczywiste .Nie zamierzam zbawiać świata ani zmuszać do akceptacji nas i naszych schorzeń .Nie mam też zamiaru dać się zamknąć w domu bo komuś nie pasujemy.Teraz zamierzam nauczyć syna ważnej rzeczy -szacunku do siebie.Nigdy nie uczyłam go ,że ma oddać , uderzyć czy odepchnąć. A jednak się nie da inaczej .Zmieniam taktykę , bo nie dadzą mu w szkole żyć jeśli przylgnie do niego łatka ofiary. Jeśli ktoś cię uderzy masz oddać.Przykre ,że muszę uczyć dziecko takich umiejętności ale albo go tego nauczę albo będę codziennie patrzeć na nowe siniaki.

Ciekawie zapowiada się egzamin 22 lutego , najwyraźniej będę musiała młodego zabrać ze sobą .Mam jednak nadzieję ,że to będzie rozwiązanie w ostateczności .Uroki nie posiadania babć ani dziadków.21 lutego komisja lekarska . W sumie to od 1 lutego mogę cieszyć się zdrowym dzieckiem .Przez miesiąc .Do czasu otrzymania nowego orzeczenia .Ciekawe czy tym razem też dostaniemy na rok czy zaszaleją i może trzy lata  .Przecież prace nad lekarstwem na autyzm są tak zaawansowane ,że w poniedziałek dostaniemy leki i w ciągu tygodnia zapomnę ,że był jakikolwiek problem .Poniosła mnie ułańska fantazja.Zgorzknienie ze mnie wyłazi na ten chory system orzekania.I tak po malutku leci do przodu.Raz lepiej raz gorzej ale ciągle naprzód 

Brak komentarzy: