niedziela, 20 czerwca 2021

O czym myślisz Monika?

O czym myślisz Monika? Fejsbuk mnie pyta. Myślę o tym drogi fejsbuczku, że im lepsza staram się być dla innych tym bardziej mają mnie w poważaniu. Cudze zmartwienia są moimi ale moje już cudzymi nie Cudze problemy są moimi ale moje na odwrót absolutnie nie. Telefon dzwoni jeśli ktoś, coś ode mnie potrzebuje, nikt nie odbiera kiedy ja potrzebuje usłyszeć kogoś. Tak ten świat jest zmontowany i poukładany. Myślę, że więcej zrozumienia i wsparcia dostaje do zupełnie obcych ludzi , o tym ,że uniknięciem rozczarowania jest nie proszenie nikogo i o nic. Myślę, że z czasem zmieniają się wartości i priorytety i że nie warto poświęcać się dla innych bo i tak będą mieli to w...wiesz gdzie fejsbuczku prawda? Najlepsze, że w chwili, kiedy znowu będę potrzebna gdzieś tam, kiedyś, komuś odezwie się jakby nic się nie wydarzyło i wszystko było w porządku i znów zechce wrzucić mi swoje troski. Tylko ja już nie mam czasu na życie innych ludzi. Sił też ani chęci. Czuje dziś ogromne zmęczenie, zniechęcenie, rozczarowanie i gorycz. Za dużo tego ostatnio, za szybko i nie tak jak powinno być. Taka właśnie będę zgorzkniała i rozczarowana? Zmuszam się, każdego dnia, żeby wstać i zacząć dzień. Budzę się i leżę gapiąc się w okno i z niechęcią myślę o zbliżającym się dźwięku budzika rozpoczynającego rutynę dnia

Każdy kolejny telefon, który nie jest z przychodni, szpitala, poradni pozostaje bez odbioru. Nie mam siły żyć za innych, zbierać okruchy z pańskiego stołu i być wdzięczna , bo za co w sumie? Do licha ileż można? Nawet dzwoniąc do innych nie potrafię cieszyć się życiem tylko referuje wszystko to co nie wyszło i mogę tak bez końca operować faktami, przykładami. Może więc coś ja robię źle? Może za wiele oczekuje, wymagam? Może to o czym myślę ,że powinno być standardem jest moim wyobrażeniem, iluzją, tworem wymyślonym żeby poczuć się lepiej. Nie wiem .

Jutro bladym świtem wycieczka do Wrocławia, część marzeń się spełnia : Jest rocznica jest i wspólny wyjazd i spędzanie czasu, Szkoda tylko ,że w przychodni. Mąż mówi, że powinnam zrobić badania. Może i powinnam pytanie tylko, jeżeli wyjdą nie takie jak powinny to jak się zajmę sobą, nim i Jaskiem. Wolę zatem żyć w nieświadomości. Lekarze kłamią wszak, trafiają kiepsko z diagnozami rokowaniami, napatrzyłam się przez ostatni rok i nie chcę być częścią takiego chorego systemu.

Zamiast się położyć, siedzę i stukam w klawisze komputera. Teoretycznie jestem odważna, bo autem po Wrocławiu a dla mnie każdy taki wyjazd to zarwana noc, gonitwa myśli, opracowanie planu co jak i kiedy. Tym razem jeszcze problem finansowy jakoś tak wyszło, że na gaz w jedną stronę wystarczy. Nie wiem jak ja to zrobiłam. Nie morwa mać wiem. Zapłaciłam ponad dwa tysiące na cholerne nutridrinki, żeby jak najszybciej pozbyć się zmartwienia. Zapomniałam o Wrocławiu no i Lubin po drodze wyskoczył trzy razy i zepsuta klamka i wycieczka Jaska i opłata na wpisowe. Nazbierało się, wydało i mać zbrakło. Jutro będzie lepiej wiem z pewnego źródła, przynajmniej finansowo. Tym razem zła jestem ,ale sama na siebie, za nieroztropność, za odejście od planu. Czasem nauka boli. Nic to nie pierwszy zły czas i nie ostatni.

Chyba muszę sobie popłakać. wykrzyczeć nie mam gdzie ani w sumie kiedy. Na pewno muszę coś ze sobą zrobić, bo zaczynam burczeć na chłopaków, wszystko mnie irytuje i nudzi, na nic nie mam ochoty. a jeszcze jak wyjdę na włości i widzę te kępy nie pokoszonego dokładnie zielska , pozostawiane, zrobione byle jak, aby było to mnie trafia. Sąsiad kosę pomógł naoliwić zatem nowa umiejętność do opanowania przede mną obsługa podkaszarki. Jakoś do tej pory nie było potrzeby bo Mały robił. A teraz... Teraz czas na Monikę

Tak sobie myślę, że ten dół dzisiejszy a właściwie wąwóz to wina niedzieli, nie zapi...lam to mam czas na myślenie, a myślenie przygnębia, rozprasza wpędza w zły nastrój. Myślenie nie jest dobre, szanujące się kobiety nie myślą tylko robią. Jutro Wrocek więc nie ma zmiłuj jeszcze jeden dzień zmarnowany na rozważania. Dodatkowy stres bo Jasiek musi jednak jechać z nami a dla mnie sama jazda jest męcząca bez bagażu. Niestety nie zdążę go odstawić rano do szkoły bo wyruszamy o 5 a świetlica czynna od 6, chcę zdążyć przed porannymi korkami i upałem, żeby przed południem wrócić do domu. Jak tu zasnąć? Jak się tyle rzeczy do rozkminiania znalazło?

O czym myślę, że życie jest do dupy a i tak wstanę jutro i zacznę kolejny dzień

Brak komentarzy: