sobota, 9 października 2021

Zaległości

 Dużo się wydarzyło ostatnio więc po kolei. 

Urodziny Janek w tym roku miał podwójne. Miłosz z mamą. Ewą wdepnęli do nas z ukartowaną niespodzianką, tortem z motywem piłki i z piłką w prezencie. Osz jak młodemu oczy się zaświeciły jak Miłosz z kartonu wyskoczył :) i dmuchanie świeczek. Dziękujemy to było coś naprawdę wyjątkowego. Ewa i jej szalone pomysły ;) z niektórych wezmę przykład.

Jan w szkole radzi sobie wyśmienicie. Bateria ocen w pełnym przekroju od 1 do 6. Ostatnio przyniósł dyplom mistrza tabliczki mnożenia. Nie ma sensu wymieniać postępów gdyż można je ująć dwoma słowami- poprawił wszystko ;) nawet czytanie.

Finanse. Ustawiczny, ciągły, długotrwały brak ;) W tym miesiącu przeszłam samą siebie. Na koncie 40 zł w portfelu trochę gotówki. Do" wypłaty" jeszcze dwa tygodnie. Rachunek za wodę i światło płatny na szczęście na koniec miesiąca o przeglądzie auta  uprzejmie przypomniał mi mobywatel, tyle że prosta wymiana przełącznika okazała się grubszą sprawą i pojazd nadal na warsztacie.Nie wiem czy moje serducho wytrzyma rachunek. Opony czas wymienić. Dla dentysty jeszcze trochę dołożyć do kupeczki. Eh zakończę bo zaczynam popadać w czarną bezdenną otchłań rozpaczy.Podsumowując finanse marnie ;)

Medycznie jak zwykle z perypetiami. Trzeci tydzień od założenia przez pewnego chirurga na W stałego drenu do odbarczania wodobrzusza cieknie ino nie tam gdzie powinno. Pojechaliśmy do owego dr-bo ślimaczy się ta ranka, cieknie non stop. Masakra. Szanowny konował na grzeczne pytania zareagował mało adekwatnie do sytuacji. Po burzliwej dyskusji na temat dodatkowego szwa wywiązała się krótka dyskusja

-Pani wie że mąż ma śmiertelną chorobę?( - nie no serio? Pierwsze słyszę.To nie ma jeszcze leku na raka? A to ci niespodzianka)

- Mam świadomość w jakim stanie zdrowia jest mąż- odrzekłam nachylając się ku lekarzynie.

- Tam nic nie ropieje ( yhm bo ja w życiu na oczy nie widziałam źle gojącej się rany) a wątroba to jeden wielki guz.( a co ma jedno do drugiego?) Szwy nie są Pani największym zmartwieniem tylko choroba męża.

Szczęka mi opadła od takiej dawki empatii, zrozumienia, otwartości, taktu. Otrząsnełam się jednak i grzecznie pyram

- Czy to oznacza, że nie mam prawa się martwić? 

-Tak nie ma Pani prawa- szach i mat. Na głupotę , znieczulice i przerost formy nad treścią nie poradzisz.Ciekawostka jest to kandydat na ordynatora chirurgii miejscowej wykańczalni zwanej szpitalem miejskim.

Wisienka tak poprawił, że dalej leci nie tam gdzie powinno. 

Garaż nabiera zarysu. Rano zobaczę czy konstrukcja którą dziś stworzyłam została na miejscu. Matko jak ja się narobiłam dziś;) jak dziki osioł. Miał przyjść znajomy męża a pośrednio i mój i domurować no ale na obiecankach się skończyło. Pierwsza niedziela mineła w środę dotarł że zrobi po następnej. Mineła i ta zero kontaktu. Odstawiam auto do mechanika i mknę po młodego skrótami. Za murkiem się schował chłopina :) Bez przesady wystarczyło powiedzieć - wal się kobieto, zarobiony jestem. Trudno jak zrobiłam tak zrobiłam. Utknełam z pracami gdyż zaprawy nie było czym przywlec. Po dentyście;) Już mam kluchy w gardle. Jak ja to przetrwam bez narkozy. No jak pytam ?

Dziecko moje starsze pochwaliło się pierwszą piątunią uczelnianą :) Po mamusi bestia zdolna :) 

Brak komentarzy: