czwartek, 18 listopada 2021

Kiedy nie muszę być nadopiekuńcza

    Kiedy nie muszę być nadopiekuńcza? Dobre pytanie szczególnie, że teoretycznie wiem, iż młody wymaga wsparcia a nie wyręczania. W myślach wygląda wszystko znacznie lepiej. 

    Nie pytam ostatnio syna co ma przynieść, na kiedy, co jest zadane i czy w ogóle jest zadane i... nie przepadł z kretesem. Bloki zaniósł, na test z lektury się nauczyliśmy, modlitwy też ogarnęliśmy w mig. Niezmiennie zadziwia mnie pamięć Janka i szybkość przyswajania. Oczywiście jeżeli chce się czegoś nauczyć.

    Problem mamy z uzębieniem młodego, pękł mu wczoraj kawałek piątki. Na szczęście nie boli. Zabieram się zatem za dzwonienie. Oczywiście poszukiwałam gabinetu w którym przeprowadzą zabieg w narkozie i pierwszy telefon - klinika w której rozpoczęliśmy remont jak młody miał lat zaledwie trzy. dodzwoniłam się koło południa, po to żeby usłyszeć że od dawna zabiegów w znieczuleniu nie wykonują z powodu braku anestezjologa. Polecono mi inną wrocławską klinikę. Już tam byliśmy dawno temu bo w 2019 roku jak się okazało i jest to poliklinika uniwersytecka. Czyli placówka w której studenci uczą się być lekarzami. Zdecydowanie to nie miejsce dla nas. Za bardzo stresogenne. Dzwonię zatem dalej. Nowa Sól, Zielona Góra, Leszno, Legnica, Namysłów, Oleśnica. Połowa sukcesu w Namysłowie termin mamy na 30 grudnia br. Nie wiem czy się cieszyć. Wpadł mi jeszcze adres przychodni w Rawiczu. Dwa plusy. Tylko godzina jazdy i narkoza w ramach NFZ. Zatem dzwonię. Nie dodzwoniłam się ale pan doktor oddzwonił. Nakazał przesłać fotę orzeczenia i jutro po 10 tej mam dzwonić żeby dogadać termin konsultacji. Jednakże byliśmy dziś z małżonkiem moim osobistym na przymiarce u tego fajnego doktora o którym niedawno Wam opowiadałam i dr mówi, żebyśmy z młodym zaszli, obejrzy. Może uda się bez narkozy. Byłoby super, Wstępne rozmowy z potomkiem zaowocowały wyrażeniem zgody na wizytę. Skóra mi cierpnie na samą myśl, bo jeszcze mnie gnębi poczucie porażki i bezradności przed gabinetem zabiegowym, kiedy młody nie dał sobie krwi pobrać. Ale nie będę się niepotrzebnie nakręcała. Chce zatem dzwonię jutro rano z zapytaniem czy możemy wpaść do gabinetu.

    Kiepski dzień a właściwie tydzień mam ostatnio, niemoc czuję taką beznadziejnie, beznadziejną. Zmuszam się do pracy , do czytania. Zaczynam kilkanaście razy od tego samego akapitu bo umyka mi sens zdań. Za dużo kawy, czasu i stanowczo za mało snu i kreatywnych, twórczych zajęć. sezon jesienno - zimowy oznacza nie więcej obowiązków ale inny zestaw. Dorzuciłam sobie funkcję palacza i niektóre reakcje mnie zadziwiają. Nie nie wstaję dwie godziny wcześniej. Rozpalanie w piecu zajmuje 10 minut łącznie z wybraniem popiołu i wyniesieniem go do kontenera. Zanim nie zrobi się naprawdę zimno wypalam drobne drzewo i wymaga to niestety przyklejenia do domu bo na maks dwie godziny jeden wsad wystarcza. Nie nie wstaję w środku nocy, żeby podtrzymać ogień. Dom nagrzany w dzień dobrze trzyma ciepło i nawet jak koło 1 w nocy wygaśnie to o 6 jak rozpalę jest cały czas ciepło czyli około 18 stopni. To naprawdę dość ciepło. Tak muszę owego opału nawieźć i tak też czynię, średnio dwa razy w tygodniu, mam magiczny schowek pod schodami gdzie upycham zapasy. Mam też praktycznie cały podwójny garaż zawalony paletami do pocięcia ale... najpierw zajmę się tym co leży pod wiatą. Zdecydowanie muszę dopracować technikę cięcia, bo takiej drobnicy nacięłam ,że masakra. Nic to człowiek uczy się na błędach. Teraz mam więcej wiedzy na temat długości szczapek.

    Na jutro zaplanowałam konstruowanie regału, również z drewna pochodzącego z odzysku. Czyli te deski z palet, które się dały zdemontować i obrać z gwoździ stanął się wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju konstrukcją . Co ja chrzanię. Mam tylko nadzieję ,że to się wszystko będzie trzymało kupy i choć w zarysie będzie przypominało wizję z mojej głowy. Niedługo się okaże.     

    Nie chcę zapeszać, ale ostatnio jakiś progres mamy. Młody radzi sobie bardzo dobrze z obowiązkami w szkole i co najważniejsze samodzielnie, jakby mniej marudzi, rzadsze są teksty w stylu - jestem niesamodzielnym Janikem, nic nie umiem, nic nie potrafię, do niczego się nie nadaje, jestem jakiś inny. To efekt mówienia- obok Janka i do Janka. Przekaz podprogowy normalnie. Wiecie jak człowiek się czuje kiedy mówi do kogoś a ten ma go w bardzo ale to bardzo głębokim poważaniu. Mów do słupa a łup jak dupa. Powiadam. Z Jankiem wygląda to tak, że ja gadam swoje, on gada swoje , wygląda ,że wcale mnie nie słucha a już nic nie wskazuje ,że w ogóle rozumie co mówię. Na pytanie- Janku czy ty mnie słuchasz, czy do kogo ja mówię? Odpowiada- już, już słucham Cię Moniko, nie denerwuj się. Noooosz, któregoś dnia... nie wytrzymam i co? I nic będziemy kontynuować twórcze monologi. Bo okazuje się ,że mimo wszystko- bardzo dużo z nich trafia gdzie powinno.

    Spędzamy z młodym ostatnio sporo czasu razem, właściwie bardzo mało spędzamy osobno. Ze świetlicy szkolnej korzystamy w sytuacjach naprawdę awaryjnych. Zaczynamy dzień o 6:30 od pon do pt. znaczy Janek zaczyna bo ja o 6. Kończymy różnie on o 21 ja czasem i o 2 nad ranem, nie ma pracy , nie ma zmęczenia nie ma spania. o 7: 02 mamy autobus komunikacji miejskiej linii O nic to, że objeżdżamy pół miasta i spory kawałek musimy przejść do szkoły, ma być linia zero o godzinie 7:02 . Przynajmniej na tę chwilunię. Pewnie za kilka miesięcy fiś minie. Wracam do lokalu mieszkalnego na pieszo , nie dlatego ,że muszę ale mam ochotę na odrobinę samotności. Rozpalam w piecu, ogarniam dom, szykuje posiłki, robię zakupy, patrzę, czy pajęczyny są już bardzo widoczne Koło 13 wyruszam po syna, idziemy na przystanek linii 0 wysiadamy na Wojska Polskiego/ Perseusza, czasem Andromedy i idziemy do domu. Prac cd plus nauka z młodym, czas na wygłupy, ogarnięcie drugiego osobnika kulinarnie, jakieś prace na zewnątrz, i nastaje noc. Mycie paciorek i spać. I kolejny dzień, Dokładnie taki sam, no może różnice w detalach.

    Powrócił etap na potrzebę bardzo mocnego docisku.

 -Moniko, poleżysz na mnie? -

-Moniko spędzisz ze mną trochę czasu? 

-Moniko, będziesz mnie wyrzucać?(spychać z łóżka na podłogę i przydeptywać)

- Moniko chodź mnie przewrócić

-Moniko pooglądamy o samochodach?

i tak od 13 do 21 najbardziej popularne słowo w domu- Moniko. Skąd on to podłapał? Nikt tak do mnie nie mówi. Uzupełniam o  część drugą czyli mamo. I czasem jak się chłopak zapomni wymsknie mu się mamo Moniko. Eh dzieci. I tak jest fajny.

    Znaczy ogólnie to jak mam obydwa fajne dzieciory tylko większy był wychowywany metodą pionierską i wykazuje liczne braki tudzież wykazuje wysoki stopień wkurzania ale jak sobie wychowałam tak mam. Co prawda uczuciowość, emocje, poczucie obowiązku i więzi rodzinne leżą i piszczą ale ma kilka innych cech przydatnych w życiu. Najważniejsze to samodzielność, zaradność, inteligencja, spryt, nie wiszenie na matce jej portfelu i lodówce. Będą z niej ludzie albo i nie to się okaże. Dobra nie ma co chwalić, bo obrośnie w piórka. Jest jaka jest, wady niestety odziedziczyła nie po mnie .

    Kiedy nie muszę być zatem nadopiekuńcza to zmuszona jestem do samokrytyki i weryfikacji swojego podejścia życiowego, zatem czuję zdecydowaną potrzebę opiekowania się synem z niepełnosprawnością, łatwiej jest być matką owego dziecka niż zając się sobą. Zbyt emocjonalne, zbyt osobiste, zbyt niewygodne. Nie mam czasu myśleć o sobie- zajmuje się synem. Nie mam czasu wyjść na kawę- palenie w piecu, nie mam czasu spotkać się na plotach- opieka nad mężem, Nie mam jak wyrwać się na ognisko, wycieczkę, wyjazd- no zarobiona jestem. Taaaa przez dwie godziny reszta na fb. 

    Dobra postanawiam się ogarnąć jutro udam się do biblioteki po lektury niezbędne do doszlifowania mojego epokowego dzieła jakim jest praca dyplomowa. O mamuniu promotora już mam, temat mam, pracę mam i masę niepewności też. Nie cierpię wystąpień publicznych, to nie moja bajka. Pewnie dlatego zgłosiłam się na czytanie w kościele. Ja, zdecydowana większość mnie zna i wie jak bardzo to do mnie nie pasuje. Ale czego się nie robi dla dobra dziecka. Ma proboszcz rację, żeby dziecko mądrze i świadomie wierzyło, musi mieć przykład a nie nakaz. Zatem już niedługo mój debiut przed szerszą publicznością, potraktuję to jako nowe wyzwanie i rozgrzewkę przed obroną dyplomową. 


1 komentarz:

Emel pisze...

Mega pracowita, zaradna i mądra kobieta z Ciebie Moniko 😊 Pozdrawiam najmilej jak się da 🤗