no właśnie ale ... ile jeszcze razy mam zdzierać kolana, nos, brodę i łokcie? Ile jeszcze sprawdzianów, testów, zagadek mam rozwiązać i po co? I najlepsze że to wszystko o suchym pysku, czasem abstynencja jest uciążliwa, z drugiej jednak strony co za frajda jak i tak zawsze ale to zawsze pamiętałam swoje wszystkie głupie pomysły po spożyciu. Ach młodym być ;)
Ostatnio w sumie dobrze jest ,chociaż jak to u mnie dzień bez wkurzu to dzień stracony. Zawsze sobie znajdę jakiś powód żeby popsioczyć. Niestety nagromadzony stres, którego chwilowo nie mam jak " wypocić" daje o sobie znać rozkojarzeniem, zapominalstwem, dziurami myślowymi i poirytowaniem.
W związku z faktem niezbyt sympatycznego przekonania się na własnej skórze, że w razie gdyby mnie nagły i jasny trafił ludziska drzwiami i oknami nie będą się pchać co by Jaskiem się zająć, postanowiłam syna usamodzielniać w maksymalnym stopniu. Wyposażam go zatem w najbardziej przydatne informacje , porządek wokół siebie i przygotowanie posiłku. Tak to wygląda..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz