wtorek, 14 grudnia 2021

Podejście do autysty czyli kiedy dziecku trzeba pobrać krew

 Już Wam chyba opowiadałam nasze ostatnie perypetie z pobraniem krwi do badania. Naiwnie sądziłam, że to jednostkowa sytuacja i że dotyczy gabinetu zabiegowego Szpitala Dziecięcego na u. Koszarowej  we Wrocławiu i że podejście zespołu pielęgniarskiego w stylu- twój problem kobieto radź sobie, ja tu jestem od wbicia igły i przetransportowania jej do próbówki. Jakże mylne były to przypuszczenia przekonałam się w dniu wczorajszym i dzisiejszym również. Jednak po kolei bo sporo się wydarzyło ostatnio.

              

Byliśmy na wycieczce we Wrocławiu, tym razem po leki dla rodzica 1a oraz na konsultacji u dentysty. Po obejrzeniu paszczy werdykt- robimy hurtem w narkozie. No i miodzio. Tak wiem, narkoza nie jest bezpieczna dla organizmu ale jak dla mnie mniej bezpieczne jest wiercenie i wyrywanie zębów z pełną świadomością pacjenta i zerową współpracą jeżeli tylko igłę delikwent zobaczy. Jak widać na zdjęciach u nas jeszcze ciepła jesień, 120 km dalej zimno i śnieg. No cóż bywa- zimą w trampkach

Pojechaliśmy, wróciliśmy i wracamy do realiów funkcjonowania w sezonie grzewczym. Drzewo samo się nie potnie. Wychodząc z założenia, że pomocnika trzeba sobie od najmłodszych lat formować, żeby na starość nie zapitalać na ,, mamo ale ja nie umiem, nie potrafię, nie wiem jak, zmęczony jestem, daj mi spokój nie mam czasu i sama sobie zrób" angażuje szkodnika do prac gospodarskich.



Taszczył zatem w pobliżu piły elektrycznej deski, deseczki , desunie. I po co po to żeby matka sobie krzywdę zrobiła. Stara a durna jakbym pierwszy raz do piły stanęła. Łeb w chmurach, szybko bo jakiś nerw mnie ostatnio trzyma na wszystko i na wszystkich znacie to? Kiedy w domu mąż/ żona mruga za głośno? No właśnie taki sezon mnie dopadł a kolejna 10 cio- dniowa kwarantanna młodego nie pomogła w odzyskaniu równowagi. Oczywiście telefon kontrolny z policji tudzież pytanie czy coś potrzebujemy był- na 8 dzień. Zdechlibyśmy z głodu jakby ktoś tych durnych jak dla mnie obostrzeń pilnował. Profilaktycznie od 6 grudnia do 9 stycznia młody zostaje w domu i uczęszcza na lekcje zdalne.
Pewnie Was intryguje jakąż krzywdę sobie zafundowałam podczas cięcia piłą: paproch w oku, drzazga pod paznokciem, stłuczony paznokieć lub złamany? Nic z takich drobiazgów, solidnie się skaleczyłam



Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się zemdleć z bólu. Źle złapałam deskę i jak nie odbije od tarczy jak nie strzeli po łapie. Oooosz, bolało jak jasna cholera i jak się pozbierałam, byłam przekonana że co najmniej dwa połamane w drobny mak. Podniosłam się, otrzepałam i do wlokłam do domu, dobrą chwilkę poleżakowałam i jak doszłam do siebie naiwnie wymyśliłam, że pojadę zrobić przeswietlenie żeby się upewnić czy uszkodzenia są poważne czy nie i w razie czego ze zdjęciem do lekarza. Dzwonię i pytam czy prywatnie wykonam prześwietlenie. Tak oczywiście tylko musze mieć skierowanie, ok ale ja chcę prywatnie zrobić. Tak ale ze skierowaniem. Najpierw lekarz- skierowanie potem znowu lekarz. Płacz i płać. Wkurzyłam się i stwierdziłam ,że samo się zagoi. Drugi dzień przyniósł nadzieję, nic nie spuchło i mogłam ruszać wszystkimi palcami. Jest dobrze. Do tego stopnia, że dokończyłam cięcie drzewa. A co mi tam plan musi być wykonany nie ma ,że zmiłuj. Zaschło. Ale uważam, skupiam się i nawet odkopałam w czeluściach garażu osłonę na tarczę piły, bo jak by mi tak w ten siwy łeb pizło to bym pewnie nie miała już okazji nic na blogu napisać. Mądra Monika po szkodzie można by było sparafrazować klasykę powiedzeń ludowych. 

W międzyczasie pojechaliśmy również na imprezkę urodzinową do szwagierki. 70 lat nie w kij dmuchał ,niechętnie ale pojechałam. Nie dlatego, że nie lubię solenizantki czy innych ludziów, ale dlatego ,że jestem przemęczona, wypompowana, dlatego że moim priorytetowym zadaniem jest w niedzielny poranek, popołudnie, wieczór zakopać się pod pierzyną po czubek nosa. Na jeden dzień zapomnieć, że jestem silna, niezawodna, odpowiedzialna, pomocna, samowystarczalna itp.  i tak dalej i poleżeć, po użalać się nad sobą, popaść w marazm i w czarną otchłań rozpaczy, odbić się od dna i nabrać sił na kolejne dni , poprawić koronę i do przodu. Jan trzymając się na uboczu znalazł spokojne miejsce relaksu z tv. Gołe ściany ;) minimalistyczny wystrój wnętrza, idealny pokój dziecięcy tak właśnie powinien wyglądać. Czysto i absolutnie pusto ;)( malowanko)

Przedświątecznie wierszyk w wykonaniu Jana Stanisława D ;) a co taki zdolny jest, ma niesamowitą wręcz pamięć słuchową. 

Ogólnie nie jest ,źle chandra mija i powraca, sprawy się kumulują, rozładowują. Tu uśmiechnięta ja chociaż ani wczoraj ani dziś mi do śmiechu nie było nic a nic i ani odrobinkę. Tu nastąpi opis perypetii 
jakie stały się naszym udziałem podczas konieczności wykonania młodemu pobrania próbki krwi. 
 do narkozy konieczny jest zestaw wyników, wyników których pozyskanie wiąże się z użyciem igły i strzykawki w miejscu powszechnie zwany punktem pobrań. Dobra nauczona poprzednimi doświadczeniami we Wrocławiu, obudziłam szkodnika, zapodałam łyżkę Hydroksyzyny( nie samowolnie ino po konsultacji z pediatrą) pojechaliśmy, rejestracja bez problemu, dostaliśmy kody kreskowe i koniec dobrego. Młody nie wyglądał jakby zazył lek na uspokojenie. Fiksacja z każdą minutą się nasilała. Po godzinie oczekiwania, zabrałam gościa i pojechaliśmy do Zusu po zaświadczenie, wróciliśmy do laboratorium - nic, nie i nie i już. Wlazłam do gabinetu naiwnie sądząc ,że może niekompetencja kadry w obcowaniu z trudnym pacjentem na przykładzie szpitala dziecięcego we Wrocławiu to jednostkowy przypadek ale niestety nie. Mówię w czym jest rzecz i słyszę- No co ja Pani pomogę, proszę z synem porozmawiać, wytłumaczyć ... nie mam pytań. K...wa wytłumaczyć to można dziecku które się boi i rozumie a nie dziecku z deficytem. No wie Pani my na siłę to nie możemy, musi go Pani przekonać. Wyszłam bo cóż było sterczeć wobec takiego profesjonalnego podejścia. Zatem po raz kolejny udałam się z młodym w rundkę- do domu do pieca podłożyć, i do Mopsu zaświadczenie zawieźć i do sklepu. Hydroksyzyna nie zadziałała- przynajmniej w tamtym momencie. Jeszcze jeden wypad do urzędu miasta i odpuściłam powrót po raz kolejny do poczekalni pod laboratorium w szpitalu miejskim. I co dalej? Dalej szukam kogoś kto ogarnia młodocianych autystów medycznie. W międzyczasie wpadło mi do główeczki zadzwonić do pielęgniarki z hospicjum, która u nas bywa i poprosić o pomoc. W ten oto sposób dziś o 7 rano z minutami po raz kolejny trafiliśmy do szpitala i o cudzie - krew została pobrana i to trzykrotnie. Bo z tego stresu nie dałam kartki ile probówek trzeba pobrać i okazało się, że za mało. Dwa wkłucia, krew do laboratorium i do domu. Myślicie koniec przygód? O nie nic z tych rzeczy. Ledwo wlazłam do domu- telefon. Dzień dobry laboratorium- wie Pani bo tu jeszcze na OB potrzeba jedną próbkę krwi. Noooooosz k....a nieeeeeee .Za co pytam się , co ja komu złego zrobiłam? Myślę sobie nie mogę zawracać ciągle łowy pani Gosi, więc zadzwoniłam do usług pielęgniarskich. Przedstawiłam sytuację, proszę przyjechać pobierzemy. Pojechałam, zapłaciłam młody usiadł na fotel, zobaczył igłę i koniec imprezy zastygł jak kamień. Nie dało rady. Zatem nazad pod szpital - pani  Gosiu heeelp meee. O cudzie dał się ukłuć po raz trzeci i jeszcze stwierdził ,że było fajnie, nie było tak źle. Ogólnie to u Pani Gosi było wesoło i pani Gosia leczy tatusia to i Janka może. A mnie w środku telepało z nerwów do obrzydzenia. Pielęgniarka a pielęgniarka. Gdzie leży różnica? Na czy polega? Może na tym, że matka za drzwiami została ,że nie było ciumkania tylko spokojna stanowczość, zdecydowanie i szybkość działania, umiejętność odwrócenia uwagi i najważniejszego- zrozumienia. Czynnik ludzki. Jakże istotny. Każdy szpital powinien mieć na etacie taki wzorzec pani Gosi, świat byłby zdecydowanie lepszy. Udało się, tym razem - bo trafiliśmy na ,,człowieka" w kitlu  a co dalej? Nie wiadomo. Oby nie za częst trzeba było pobierać krew. Aaaaa hydroksyzyna w końcu zadziałała o 16 tej- uśpiła młodego. 
No i tak to się u nas dzieje.
Ogólne podsumowanie na plus
- drzewo pocięte
- ręka zagojona
-palce nie połamane
- krew pobrana
-prezenty skompletowane
-prace zaliczeniowe powysyłane-
-zaliczenia w terminie '')"
- młody zakwalifikowany do leczenia w narkozie,
- uśmiech nadal piękny 
Czego chcieć od życia więcej?




2 komentarze:

Emel pisze...

Pozdrawiam cieplutko 😘

szarutkiekolorki pisze...

Dziękuje :)