sobota, 8 lipca 2023

Wakacji cd :)



Kamień Pomorski
Ku niezadowoleniu Janka matka jego ( czyli Ja ;) ) poczuła potrzebę pozwiedzania okolic. Rewal, Dziwnówek, Trzęsacz to i Kamień Pomorski. Jakby wiedział ile się będzie musiał nachodzić to by z auta nie wyszedł za skarby świata.

 
po delikatnym wstępie udaliśmy się pomostem na spacerek. Pomost skończył się w gęstwinie chaszczy i krzaczorów. Miał ponoć prowadzić " skrótem" do pobliskiej miejscowości, której nazwy nie zapamiętałam. Nie zaprowadził ale spacerek zacny. 

                                                             


 

 

 
Poszliśmy, po czym zawróciliśmy i pierwszy zgrzyt- na przystani nie było lodów czekoladowych. Niefart. Udaliśmy się zatem na poszukiwania, które zakończyły się na pobliskiej Żabce i hotdogu ;) Kryzys zażegnany. Ale chęć na dalsze zwiedzanie nam jakoś minęła. Zatem odszukaliśmy nasz pojazd i nazad do pensjonatu. Rzecz jasna nie po to żeby siedzieć w pokoju.


 



 
Myślicie, że pusta plaża bo odludzie? Błędne wnioskowanie. Bo wcześniej lało i wszyscy się pochowali ;) a Jan stwierdził, że bardziej mokry nie będzie. Po wyczochraniu przez fale- spacerek skrótami do Biedronki ;) 

Przedostatni dzień pobytu przeznaczyliśmy na wypadzik do Szczecina, nie nie na zwiedzanie, ale żeby tramwajami pojeździć. Autem dotarliśmy do Dworca Morskiego i przesiadka. Na zwiedzanie nie było czasu. 





W drodze powrotnej postanowiłam zatrzymać się w  Międzyzdrojach a konkretnie zobaczyć  - Oceanarium. Niestety dla nas miejsce okazało się mało atrakcyjne. Jako, że sezon się zaczął, było głośno za sprawą maluszków, które protestowały dość głośno, hałas natomiast sprawiał, że obydwoje czuliśmy potrzebę szybkiego opuszczenia obiektu. W reklamie wyczytałam ,że jest tam 16 to metrowy tunel- nie ma bo jest tam napisane jak wół- półtunel. Zbiory ogólnie liche, całość można obejrzeć w pół godziny a imprezka kosztowna 60 zł od osoby(my ulgowe mamy). Nie powtórzymy tego doświadczenia. 







i tak oto powróciliśmy do naszej hacjendy. Dobrze zgadujecie, żadnej akcji pt. "czarna ręka " nie było i robota jak leżała tak leżała. Za to akcja "złodziejska dłoń" już tak z posesji wybył złom tym razem. Trochę czasu jeszcze minie zanim ogarnę bramę, ale to przykre, że się trzeba z każdej strony odciąć, żeby spokojnie mieszkać. Mnie nauczyli dawno temu, że jak jest dom i podwórze nawet bez płotu to nie włażę, jak stoją buty na klatce, rower, deskorolka a nie moje - to nie ruszam. Świat zmierza ku samozagładzie.
Prezent dla taty na urodziny dojechał i o dziwo bez zbytnich protestów Jan udał się ze mną na cmentarz wykonać prace kamieniarskie i ogarnąć wybujałą roślinność. Twarda ta podusia nieco ale dedykowana.
.
                                                         
Stres powoduje u mnie potrzebę podejmowania  bezsensownych czynności lub kontynuowanie porzuconych zamysłów. Tym razem padło na uporządkowanie księgozbioru ;). Jan przezornie się ewakuował. 


Co robi Jan po dziesięciu dniach w wodzie? Szuka większej ilości wody ;). Plaża w Lginiu co prawda nie dokończona ale kawałek dla nas się znalazł. I tak wieczorową porą... 

 

Jan rozpoczął nowy cykl terapii prowadzonym przez "Centrum Dzwoni" i tak oto wtorki ma zajęte a ja chwilkę dla siebie( konkretnie 3 bite godziny). Nieco starsi uczestnicy warsztatów zajęciowych wykonują takie oto między innymi cuda. Ekologiczna, ręcznie stworzona podpałka do grilla. I tu troch prywaty. Towar jest do zakupienia a dochód pozwoli zakupić nowe narzędzia i materiały na warsztaty. Koszt zestawu to ledwo dycha- ledwo bo 9 zł. Aż szkoda zapalać ;) Może ktoś chce wesprzeć dzieci i młodzież? To zapraszam do zakupu.
 


Tak o to wakacje trwają nadal. Do realizacji mamy jeszcze wyjazd do Jura Parku w Krasiejowie , gdzie największą atrakcją dla młodego jest... kąpielisko na terenie parku ;), i wizytę w Ardapach w Skalnym Mieście i tu jedziemy sobie rodzinnie wszystkie trzy sztuki.

Nie samymi wakacjami jednakże Janek, żyje. Nadal ma autyzm i nadal zaskakuje mnie swoją nieprzewidywalnością. Robi sobie dziecko co chce( kiedy zrealizuje swoje zadania) i raczej nie prowadzimy głębokich, filozoficznych rozkmin nad trudami życia. Bardzo rzadko również młodzieniec porusza temat taty. Najczęściej jest to krótkie zdanie oznajmiające- mój tata był chory i umarł i tak się czasami zdarza. Dziś jednak zaskoczył mnie zgoła innym zdaniem. Idziemy sobie ze sklepu, jak zwykle Jan prowadzi sam ze sobą odtwórczy monolog. I tuż przed posesją oznajmia- ten mój tato to cię nigdzie nie zabierał i nie spędzał z nami czasu. Musiało ci być ciężko. Bloga nie czyta, do pamiętnika się nie dorwał a trudne tematy o rodzicu poruszane są bez jego obecności, zatem są to jego własne obserwacje i wnioski. Kolejne pytanie było równie zaskakujące ponieważ Jasiek zapytał jaka była moja mama. Kolejny fenomen ponieważ zmarła 11 lat przed jego narodzinami. To mi uświadomiło, że powinnam rozważyć wygrzebanie pozytywnych wspomnień i przekazać je synowi a złe tak okroić, żeby były akceptowalne w swojej prostocie. Ciężko to widzę ale nie mogę chować głowy w piasek w końcu jestem dorosła. 
Mamy kolejny skok rozwojowy najwyraźniej. Potwierdza to również dzisiejsza konwersacja podczas powrotu znad jeziora. Jan oznajmił, że nie można iść z nikim nieznajomym bo to jest niebezpieczne, po czym przeszedł do konstruowania dialogo- monologu obrazującego przebieg takiej sytuacji. Lampka alarmowa mi się zaświeciła. Ktoś cię zaczepiał, wołał? Coś ty mamo wymyślam sobie i ćwiczę, żebym był przygotowany a jak mnie zaczepi ktoś to zaraz do ciebie przybiegnę. No i tyle w temacie. Myślenie przyczynowo- skutkowe i wyobrażeniowe zaliczone za jednym podejściem, ocena i analiza sytuacji również, próba zrozumienia uczuć innej osoby też i zainteresowanie innymi osobami a to wszystko w jednym dniu. Dla Jaśka to był zwykły dzień i zwykłe pytania, zwykłe myśli i śpi chłopak spokojnie. A ja myślę i rozkładam na czynniki pierwsze: co, dlaczego, kiedy, po co, czemu, jakie ma znaczenie? Dorosłość jest passe. Zapomniałabym o jeszcze jednym odniesieniu do taty. Jedziemy tak sobie i ni z gruszki ni z pietruszki Jan oznajmia-kiedyś tylko tato prowadził auto. Świetnie prowadzisz mamo, jesteś dobrym kierowcą. Oznajmiłam, że ma rację bo jestem dobra w prowadzeniu auta i lubię to robić i zapytałam, czy kiedyś sam zrobi prawko. Skrzywił się i oznajmił ze spokojem, że nie bo to zbyt skomplikowane. No cóż , nadzieja umiera ostatnia. Autyście nie mają przeciwskazań do posiadania prawa jazdy ale brak chęci może być czynnikiem demotywującym. Jedno ma prawko i nie jeździ drugie nie zamierza robić bo za bardzo skomplikowane. Kto mnie mać do lekarza zawiezie pytam grzecznie, na stare lata?
No i szykujemy się na Czechy;) co nastąpi 13 lipca. 14 tego mamy wizytę u pani doktor od terapii może uda się wysępić coś na fundusz ;)
Relacja niebawem. 



                                           

 

  



 

Brak komentarzy: